Dlaczego nikogo w tym tygodniu nie
zabiłeś? Chyba, że zabiłeś, wtedy nie ma pytania. Ale jeśliś
bez krwi na rękach, to tak właściwie – dlaczego? (Nie pytam o
kradzież i oszustwo, bo nie chcę zupełnie was wyłączać z
dyskusji ;*)
Oczywiście ewolucjoniści dadzą
wyjaśnienie ewolucyjne, kreacjoniści – kreacyjne, skądś się u
nas wzięło sumienie. Nie o to jednak pytam. Wszyscy jesteśmy
ludźmi racjonalnymi, tak? Oczywiście, że nie, nie zawsze co
najmniej, ale racjonalizm jest pewnym ideałem, podobno, gdyby każdy
do niego chociaż dążył, świat byłby lepszy.
Dlaczego zatem nie zabiłeś? Bo nie
lubisz zabijania? Jest to jakiś powód, ale nie różni się w
swojej wartości od „nie bo nie”. Jeśli zabicie kogoś dałoby
ci zysk to czy nie należałoby przezwyciężyć swoich wydumanych
antypatii?
Rodzice cię tak dobrze wychowali?
Cudownie się składa i szczerzę się cieszę. Czyż jednak jako
dorosły nie powinno być cię stać na to by zakwestionować
warunkowanie któremu zostałeś poddany? Przecież rodzice nie są
nieomylni, ba, czasami mylą się fundamentalnie. Rodzice mogą być
rasistami, nazistami, komunistami, lub co gorsza korwinistami. Cóż
za straszliwy świat bezwolnych programowanych ludzi,
odziedziczających tylko swoje poglądy i sposoby na życie. Gdybyśmy
wszyscy byli niewolnikami przekonań rodziców do dziś
mieszkalibyśmy, zgodnie z wychowaniem, w jaskiniach, i wędrowali
przez całe życie w poszukiwaniu pożywienia.
Nie, wychowanie to żaden argument,
nawet jeśli przez przypadek da nam dobre rezultaty.
Społeczeństwo korzysta na moim
sprawnym sumieniu – ktoś mógłby wypalić. Pełna zgoda. Jako
społeczności opłaca nam się nie mordować siebie wzajemnie.
Jednostka jednak ma z tego w porównaniu niewiele. Traci wszelką
korzyść z zabijania na rzecz społecznego statusu quo, który u nas
jest świetny, na zachodzie jeszcze lepszy. W krajach biedniejszych
jednak...
Zabijając jednostka przecież nie musi
i najprawdopodobniej nie spowoduje rozpadu społeczeństwa. Ryzyko
tej straty jest o wiele, wiele mniejsze niż ryzyko złapania przez
stróżów porządku.
Bohaterscy policjanci zatem są jedyną
tamą na racjonalności. Dzięki temu, że ścigają morderców nie
opłaca się mordować.
Nie do końca. Jest to utrudnienie,
raczej przeszkoda techniczna, którą można przezwyciężyć. Czy
zatem dylemat mordować – nie mordować ma rozwiązanie na tyle
straszne co racjonalne?
Tak. Jak to mówią, kraść, zabijać,
nic się nie bać.
Nie zabijamy jednak i nie kradniemy,
nie w takiej skali przynajmniej jaka byłaby dla społeczeństwa
druzgocąca. Wracam do pytania dlaczego?
Bo coś lub ktoś nam każe. Nie ma
takiego rozumowania które by nas samych odwiodło od zła. Jesteśmy
ukształtowani przez ewolucje i przez ewolucyjny przypadek wyposażeni
w sumienie. Jesteśmy warunkowani przez naszych rodziców byśmy
wiedzieli co złe. Jesteśmy zmuszani przez społeczeństwo do
posłuszeństwa jego regułom. Możemy też być posłuszni Bogu
(chociażby temu „żydowskiemu”)
Powody nie mają znaczenia. Nie ma
lepszego ani gorszego powodu. Bez względu na nie postępujemy nie do
końca racjonalnie. Wychodzi nam z tego świat bez sporej części
zła. Nie bądźmy zatem racjonalni, nie zawsze co najmniej. Nie
czcijmy racjonalizmu. Czasami sobie odpuśćmy.