wtorek, 6 października 2015

Zabijanie racjonalizmu

Dlaczego nikogo w tym tygodniu nie zabiłeś? Chyba, że zabiłeś, wtedy nie ma pytania. Ale jeśliś bez krwi na rękach, to tak właściwie – dlaczego? (Nie pytam o kradzież i oszustwo, bo nie chcę zupełnie was wyłączać z dyskusji ;*)
Oczywiście ewolucjoniści dadzą wyjaśnienie ewolucyjne, kreacjoniści – kreacyjne, skądś się u nas wzięło sumienie. Nie o to jednak pytam. Wszyscy jesteśmy ludźmi racjonalnymi, tak? Oczywiście, że nie, nie zawsze co najmniej, ale racjonalizm jest pewnym ideałem, podobno, gdyby każdy do niego chociaż dążył, świat byłby lepszy.
Dlaczego zatem nie zabiłeś? Bo nie lubisz zabijania? Jest to jakiś powód, ale nie różni się w swojej wartości od „nie bo nie”. Jeśli zabicie kogoś dałoby ci zysk to czy nie należałoby przezwyciężyć swoich wydumanych antypatii?
Rodzice cię tak dobrze wychowali? Cudownie się składa i szczerzę się cieszę. Czyż jednak jako dorosły nie powinno być cię stać na to by zakwestionować warunkowanie któremu zostałeś poddany? Przecież rodzice nie są nieomylni, ba, czasami mylą się fundamentalnie. Rodzice mogą być rasistami, nazistami, komunistami, lub co gorsza korwinistami. Cóż za straszliwy świat bezwolnych programowanych ludzi, odziedziczających tylko swoje poglądy i sposoby na życie. Gdybyśmy wszyscy byli niewolnikami przekonań rodziców do dziś mieszkalibyśmy, zgodnie z wychowaniem, w jaskiniach, i wędrowali przez całe życie w poszukiwaniu pożywienia.
Nie, wychowanie to żaden argument, nawet jeśli przez przypadek da nam dobre rezultaty.
Społeczeństwo korzysta na moim sprawnym sumieniu – ktoś mógłby wypalić. Pełna zgoda. Jako społeczności opłaca nam się nie mordować siebie wzajemnie. Jednostka jednak ma z tego w porównaniu niewiele. Traci wszelką korzyść z zabijania na rzecz społecznego statusu quo, który u nas jest świetny, na zachodzie jeszcze lepszy. W krajach biedniejszych jednak...
Zabijając jednostka przecież nie musi i najprawdopodobniej nie spowoduje rozpadu społeczeństwa. Ryzyko tej straty jest o wiele, wiele mniejsze niż ryzyko złapania przez stróżów porządku.
Bohaterscy policjanci zatem są jedyną tamą na racjonalności. Dzięki temu, że ścigają morderców nie opłaca się mordować.
Nie do końca. Jest to utrudnienie, raczej przeszkoda techniczna, którą można przezwyciężyć. Czy zatem dylemat mordować – nie mordować ma rozwiązanie na tyle straszne co racjonalne?
Tak. Jak to mówią, kraść, zabijać, nic się nie bać.
Nie zabijamy jednak i nie kradniemy, nie w takiej skali przynajmniej jaka byłaby dla społeczeństwa druzgocąca. Wracam do pytania dlaczego?
Bo coś lub ktoś nam każe. Nie ma takiego rozumowania które by nas samych odwiodło od zła. Jesteśmy ukształtowani przez ewolucje i przez ewolucyjny przypadek wyposażeni w sumienie. Jesteśmy warunkowani przez naszych rodziców byśmy wiedzieli co złe. Jesteśmy zmuszani przez społeczeństwo do posłuszeństwa jego regułom. Możemy też być posłuszni Bogu (chociażby temu „żydowskiemu”)
Powody nie mają znaczenia. Nie ma lepszego ani gorszego powodu. Bez względu na nie postępujemy nie do końca racjonalnie. Wychodzi nam z tego świat bez sporej części zła. Nie bądźmy zatem racjonalni, nie zawsze co najmniej. Nie czcijmy racjonalizmu. Czasami sobie odpuśćmy.